Leonia Piwkowska (sekretarka Związku Kompozytorów Polskich w latach 1950-90)

Poznałam Tomka w 1954 roku, po śmierci matki. Profesor, jego ojciec przyprowadził go do Związku i od razu się zaprzyjaźniliśmy. Bardzo potrzebował ciepła i opieki – może dlatego tak się do mnie przywiązał. Później przychodzili we trójkę – Tomek, Zbyszek Rudziński i Zygmunt Krauze. Prezesem był wtedy dr Śledziński. Związek przeżywał swój „złoty okres”. Po studiach wszyscy trzej wyjechali na stypendium do Paryża. Prowadziliśmy wtedy z Tomkiem korespondencję. Także w czasie jego kolejnego, tym razem amerykańskiego stypendium, w latach 70.

Nie wiodło mu się w życiu osobistym. Był bardzo samotny. Nie mógł się odnaleźć. Nie było w nim zgody na samego siebie, sam od siebie uciekał. Ludzie nie mogli wytrzymać jego straszliwej rozpaczy i nieprawdopodobnej agresji.

Miał nieustanne kłopoty finansowe. Wszystkie prawie pieniądze wydawał na alkohol. Pił dużo, próbował z tym walczyć. Pomagałam mu zdobywać lekarstwa. Bez nich w ogóle nie mógł spać i pracować, a twierdził, że żyje tylko po to, żeby jeszcze coś napisać. Staczał się, jak po równi pochyłej w otchłań i nikt nie potrafił temu zaradzić. Kiedyś przyszedł do mnie, przyniósł Kwiaty zła Baudelaire’a i powiedział o sobie: „Ja jestem taki kwiat zła”.

 

Źródło

Ewa Grosman, Tomasz Sikorski - zarys monograficzny twórczości, Kraków 1992. 

List z ParyżaList z Paryża