Prologi na chór żeński i 2 fortepiany koncertujące, 4 rogi, 4 flety i perkusję (1964)
Prawykonanie Prologów miało miejsce podczas Festiwalu „Warszawska Jesień” w 1964 roku. Wśród wykonawców znaleźli się sam kompozytor oraz John Tilbury, brytyjski pianista, który od 1961 roku studiował fortepian u Zbigniewa Drzewieckiego w warszawskiej PWSM. Całość poprowadził Roman Kuklewicz.
W książce programowej „Warszawskiej Jesieni” kompozytor umieścił następującą, dość zdawkową informację:
Prologi na chór żeński i 2 fortepiany koncertujące, 4 roku, 4 flety i perkusję powstały na początku 1964 r. Partie chóru nie posługują się tekstem słownym. Czas trwania utworu wynosi 5-7 min.
Utwór zebrał bardzo dobre recenzje, doceniona została szczerość wypowiedzi artystycznej Sikorskiego. Pisaną przez niego muzykę uznano za wypływającą naturalnie z jego wrażliwości – sposobu słyszenia i „reagowania” na muzyczne barwy. To właśnie wyjątkowa i niepowtarzalna wrażliwość na dźwięk już wówczas stała się znakiem rozpoznawczym kompozytora. Tadeusz Zieliński w „Ruchu Muzycznym” pisał:
Prologi Tomasza Sikorskiego dowodzą (po Antyfonach i Echach), że ten młody kompozytor znalazł już swój styl, bardzo charakterystyczny i łatwo rozpoznawalny. Styl Sikorskiego jest bardzo prosty i bezpretensjonalny, daleki też od jakichkolwiek spekulacji teoretycznych. Opiera się na bezpośrednim, dziecięcym niemal zafascynowaniu dźwiękiem jako takim: widać że sama dźwięczność poszczególnych instrumentów sprawia mu niesłychaną radość, bawi się on powtarzaniem tych samych akordów fortepianu (co przypomina trochę ptasie motywy Messiaena), glissandami i ondulacjami blachy, hałaśliwym rozdzwonieniem perkusji, zjawiskami akustycznymi echa i pogłosu. Nie cofa się zarówno przed prostą harmonią i trójdźwiękiem jak i przed klasterami, a wszystko razem u niego doskonale do siebie pasuje. Nie jest to pewnie muzyka głęboka ani zbyt wyrafinowana, ale za to bardzo szczera, spontaniczna i bezpośrednia, co jest niewątpliwie zaletą”.
Tomasz Sikorski myśląc o napisaniu utworu na chór sopranów i instrumenty planował pierwotnie nadać mu tytuł Epilogi. Niewątpliwie dla dzieła kompozytora znajdującego się na początku drogi twórczej byłby to tytuł niezbyt fortunny. Mógłby stać się przysłowiową „wodą na młyn” wszystkich nieprzychylnych krytyków. Powstały zatem Prologi.