Omaggio per quattro pianoforti ed orchestra in memoriam Jorge Luis Borges (1987) na cztery fortepiany i orkiestrę
Podczas koncertu inauguracyjnego „Warszawskiej Jesieni” w 1988 roku odbyło się ostatnie prawykonanie utworu Tomasza Sikorskiego. Omaggio in memoriam Borges per quattro pianoforti concertanti ed orchestra – taki bowiem tytuł widnieje w rękopisie powstałej wiosną roku 1987 kompozycji. Omaggio wykonali wówczas pianiści Andrzej Dutkiewicz, Szábolcs Esztényi, Eugeniusz Knapik i Krzysztof Meyer oraz Orkiestra Filharmonii Śląskiej prowadzona przez Karol Stryję.
Tomasz Sikorski, umieścił w książce programowej Festiwalu następujący komentarz:
Omaggio, utwór, poświęcony pamięci Borgesa, nie stanowi ilustracji ani interpretacji jego twórczości, jednakże nie mogę oprzeć się pokusie posłużenia się w tym miejscu jego słowami: Jest maleńką cząstką sieci, którą nazywamy historią wszechświata lub procesem kosmicznym. Jest częścią sieci obejmującej gwiazdy, agonie, wędrówki, żeglowanie, księżyce, świetliki, bezsenność, karty, kowadła, Kartaginę i Szekspira. Jest też częścią owej sieci ta stronica, która nigdy nie będzie wierszem, i sen, który śniłeś nad ranem, a którego już nie pamiętasz.
Elżbieta Szczczepańska-Malinowska w „Ruchu Muzycznym” opisała natomiast utwór w następujący sposób:
W Omaggio Sikorski mądrze odmierzył wyraźne cezury: po dominacji fortepianów następuje faza dominacji drzewa, potem perkusji, potem dużego aparatu smyczków, powtarzającego też jednak w mało odmiennych wariantach jeden model dźwiękowy „gis-a-e (dis)”, i wreszcie powrót fortepianów, pełnych leciutkiego, dyskretnego podzwaniania tercjami, tu i ówdzie zresztą i kroków sekundowych. Z pierwszej fazy utworu zapamiętuje się unisonowe „c”, potem akord septymowy „c-e-g-b”, który mógłby być dominantą do „f”, ale nie jest, następnie snujące się widma permutacji dźwiękowych i blade cienie tonalności (np. powrót do „c-g”, ale na podłożu struktur zbyt klasteropodobnych by możliwa była identyfikacja tonalna).
Dzieło charakteryzuje się typową dla Sikorskiego budową modułową. Wyraźnie zaznaczone są trzy części: fortepianowa, orkiestrowa oraz ponownie fortepianowa. Kompozytor zastosował zatem klasyczną formę łukową (utwór rozpoczyna się i kończy w pp), którą można też nazwać klamrową (pokrewne części skrajne stanowią klamrę części środkowej). Jednakże nie te zjawiska stanowią o sile tego utworu – pełnią one głównie funkcję porządkującą. Najciekawszy jest - jak się wydaje - sposób konstruowania współbrzmień, który sprawia że oparte na nich moduły zdają się naturalnie z siebie wypływać. Sikorskiemu udało się też wyważyć czynnik melodyczny i harmoniczny muzyki. W sobie tylko znany sposób połączył „plamy brzmieniowe", które stosował w latach 70. oraz melodyczne „kreski" z pierwszej połowy lat 80., kreując coś, co można by nazwać strumieniem lub rzeką, która czasami płynie wartkim nurtem, wąskim korytem, czasami rozlewa się, drąży zatoki lub zmienia swój bieg tworząc starorzecza. Kompozytor nie osiąga jednak tego efektu rezygnując ze swej wrażliwości na dźwięk, zmieniając obrany jeszcze na początku swojej kariery kompozytorskiej kierunek zmierzający w głąb jego natury.
Dostrzegł to Jan Weber, który napisał:
Cztery fortepiany grające pianissimo tworzą zupełnie inny walor brzmieniowy niż jeden fortepian, czego wielu słuchaczy nie zdołało pojąć, a o co – jak sądzę chodziło kompozytorowi.
Przyjęcie utworu przez warszawską publiczność należy jednak uznać za bardzo entuzjastyczne. Został nagrodzony gorącymi brawami i był bisowany. Podczas prawykonania nie było na sali kompozytora, którego stan zdrowia był już wówczas bardzo zły.
Omaggio okazał się w dorobku Tomasza Sikorskiego dziełem przełomowym. Z powodu śmierci twórcy ów przełom okazał się, niestety, tylko zapowiedzią zmian, które nie miały szansy nadejść.