Holzwege na orkiestrę symfoniczną (1972)

Holzwege /fragment/

Wykonawcy: Wielka Orkiestra Polskiego Radia i TV, Jerzy Maksymiuk - dyrygent

HolzwegeHolzwegeHolzwege

Utwór Holzwege powstał w 1972 roku i w tymże roku odbyło się jego prawykonanie na Festiwalu „Warszawska Jesień”. Zwyczajowo dla Sikorskiego, zamieszczony w książce programowej komentarz, jest bardzo skromny: „Holzwege – Drogi do nikąd, powstały na początku roku 1972. Jest to jednoczęściowy utwór orkiestrowy, stworzony pod wpływem inspiracji metaforą Heideggera”. Zachowała się jednak bardziej obszerna wypowiedź kompozytora na temat kompozycji, którą zarejestrowała, najprawdopodobniej w 1985 roku, podczas wywiadu z kompozytorem Małgorzata Gąsiorowska. Sikorski mówił wówczas:

Mnie zafascynowało samo słówko Holzwege, ponieważ opowiadał mi o tym znajomy, który czytał ten esej Heideggera – ja na tyle nawet nie znam niemieckiego. „Holzwege”, to są te takie ślady drzew transportowanych w lesie, które drzewa zostawiają gdzieś tam, czy to na śniegu czy wśród liści (…) i on [Heidegger] życie określa jako takie błąkanie się, i tylko momenty iluminacji, kiedy człowiek znajduje się na polanie, które nazywa der Lichtungstehend. Mój utwór, to jest ostinato, to jest długie jakieś oczekiwanie, które kończy się takim zawieszeniem, tak kończy się błagając, po prostu, o jakąś kontynuację, i kończy się pauzą.

Tomasz Sikorski

Wypowiedź Tomasza Sikorskiego na temat utworu Holzwege

Przebieg kompozycji utrzymany jest w piano i dość jednostajnym, powolnym tempie. Budowa utworu jest w zasadzie jednoczęściowa, choć można wyznaczyć w nim trzy ogniwa: pierwsze – objętościowo największe (do taktu 55) to piony akordowe instrumentów dętych w długich wartościach rytmicznych, na tle pełnego niepokoju ostinata skrzypiec w ppp (tryton f2 – h1). Akordy te najczęściej są powtarzane dwu lub trzykrotnie oraz ulegają niewielkim modyfikacjom, poprzez wydłużenie lub skrócenie czasu ich trwania, zmianę wysokości niektórych dźwięków, zwiększenie lub zmniejszenie liczby dźwięków w akordzie albo też zmianę wykonującej go obsady. Słuchacz odnosi wrażenie, że kolejność występowania akordów jest przypadkowa, i że równie dobrze można byłoby uszeregować je w zupełnie inny sposób. Dzieje się tak dlatego, że brzmienie pionów jest niezwykle podobne  – na tyle jednak odmienne, że wzbudza to w słuchaczu niepokój, poczucie zagubienia. Doznanie to potęguje ostinato skrzypcowe, które jednocześnie jest stabilne (ciągły dźwięk f2) i całkowicie rozchwiane (ruch wahadłowy ostinata). Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy słyszany akord już się pojawił, czy może ulegamy jakiemuś złudzeniu. Niemożliwe do przewidzenia jest też brzmienie kolejnego pionu – pozostaje ono równie zaskakujące, co znajome.

Taki rodzaj budowanego w słuchaczu napięcia, osiąga swoje apogeum w odcinku drugim utworu (takty 57–64), kiedy to po pauzie generalnej pięciokrotnie powtórzony zostaje akord o mrocznym brzmieniu, ciężki, a nawet przytłaczający w swej wymowie. Uporczywe powtarzanie akordu nie przynosi jednak żadnego oparcia ani rozwiązania. Długość każdego akordu jest za każdym razem różna, co działa jeszcze bardziej dezorientująco. W tle nieustannie pobrzmiewa ostinato skrzypiec.

Ogniwo trzecie kompozycji (takty 66–71) przynosi zmianę ról instrumentów smyczkowych i dętych, które „przejmują” ostinato trytonowe, natomiast do skrzypiec dołącza reszta kwintetu smyczkowego orkiestry (altówki, wiolonczele i kontrabasy), którym to zostaje powierzona dotychczasowa rola instrumentów dętych – stojące, długie piony akordowe. Ten fragment składa się z dwóch trzytaktów, w których drugi jest przeniesieniem o pół tonu w górę trzytaktu poprzedniego. Zabieg ten sprawił, iż pozorne rozładowanie napięcia, w postaci powrotu do ostinata w ogniwie drugim, stało się podstawą dla budowania jeszcze silniejszego, nierozwiązanego już napięcia. Całość kończy się pauzą, wedle słów kompozytora: „jakby błagając o kontynuację”.

W utworze Holzwege muzyka nie „mówi” o sensie słowa „Holzwege”, lecz tworzy jego znaczenie od podstaw. Słuchacz zostaje przeniesiony w świat dźwięków, gdzie owo doświadczenie się dokonuje, jest zatem nie tyle widzem, ile uczestnikiem. Między słowem-symbolem „Holzwege” a utworem Holzwege Tomasza Sikorskiego śmiało możemy postawić znak równości. Jest to muzyka, która w niezwykły sposób mówi i znaczy to samo.