Sequenza I per orchestra (1966)
Pierwszy, dojrzały okres twórczości Tomasza Sikorskiego określić można mianem „sonorystycznego”. Do grupy utworów dla niego reprezentatywnych zalicza się m.in. Sequenza I. Ukończoną w 1966 roku kompozycję charakteryzuje typowe dla wielu utworów powstałych w Polsce w zbliżonym czasie wykorzystanie szerokiej palety barw orkiestrowych, organizowanie materiału muzycznego w bloki brzmieniowe oraz stosowanie nowatorskich technik artykulacyjnych. Premiera utworu w wykonaniu Orkiestry RAI z Turynu prowadzonej przez Andrzeja Markowskiego miała miejsce podczas Festiwalu „Warszawska Jesień” we wrześniu tego samego roku.
W książce programowej umieścił kompozytor dość zdawkowy komentarz:
Sequenza I. Utwór jednoczęściowy na orkiestrę. Skład instrumentalny: tradycyjna orkiestra symfoniczna. Czas trwania 9’. Sequenza I składa się z kilku pól dźwiękowych, których struktura jest wynikiem indywidualnej gry poszczególnych instrumentów lub grup instrumentalnych.
Powstanie owych „pól dźwiękowych” osiągnął kompozytor poprzez rezygnację z synchronizacji pionowej w całym przebiegu utworu poza momentami wejścia i zakończenia danego modułu. Wypełniają je odrębne dla każdej partii instrumentalnej, powtarzane w nieregularny sposób wzory, których czas trwania zawiera się w określonym przedziale czasowym. Obszary „pól” zostały natomiast wyraźnie wyznaczone licznymi pauzami generalnymi.
O kompozycji Sikorskiego tak wypowiada się Ewa Grosman:
Sequenza I jest zarazem bogata i oszczędna brzmieniowo. Bogactwo leży w barwnym zróżnicowaniu poszczególnych fragmentów partytury oraz w wewnętrznej ruchliwości (o zmiennym nasileniu) statycznych pozornie struktur dźwiękowych. Oszczędność natomiast przejawia się w ograniczeniu środków technicznych i operowaniu rozległymi płaszczyznami brzmieniowymi dalekimi od olśniewania słuchaczy dźwiękowym przepychem.
Utwór zebrał dobre recenzje, a Tomasz Sikorski zaczął być postrzegany jako twórca dojrzały i oryginalny. Jerzy Jaroszewicz pisał na przykład na łamach „Ruchu Muzycznego”:
Sequenza I jest dziełem, które wiele łączy z poprzednimi kompozycjami Tomasza Sikorskiego. Prologi (a nawet Echa), Concerto Breve, wreszcie Sequenza I – oto ciągła linia stylistyczna: utwory te są nie tylko podobnie skonstruowane, ich wspólną cechą jest podobieństwo sposobu wyboru materiału brzmieniowego, ich istotą – obserwacja dźwięku samego w sobie, obserwacja równie daleka od ekspansywności co od kontemplatywności. Cechy te składają się w jakiś sposób na to, co można już chyba nazwać stylem kompozytora, poszukującego z powodzeniem własnej formy kształtowania muzyki obiektywnej. Może się ona podobać, lub nie: na pewno jednak cenić ją trzeba już chociażby za to, że nie schlebia ani łatwiźnie, ani modzie, ani też snobizmowi.
Kilka lat po premierze utwór został przygotowany przez kompozytora do druku. Wydana wersja różni się jednak od wersji premierowej. Najistotniejszą różnicą jest brak obszernego ustępu skrzypcowego na początku utworu, stanowiącego około połowę odcinka określonego w pierwszej wersji partytury literą A oraz cały odcinek B. Poprawki dotyczą także wielu detali na przestrzeni całego utworu. Sequenza I w nowej wersji nigdy jednak nie została wykonana.